Wszystkim współtworzącym polskie biblioteki cyfrowe serdecznie gratulujemy!
Jakiś rok temu pozwoliłem sobie na małą refleksję dotyczącą marginalizacji jednej z najlepszych koncepcji organizacyjnych jaka się przytrafiła Polsce w obszarze cyfryzacji i promocji naszego dziedzictwa kulturowego. Od tego czasu dzięki tej koncepcji zasób polskich bibliotek cyfrowych podwoił się. W ciągu około jednego roku przybyło kolejnych 400 000 publikacji. Nawiązując do głównego wątku poruszonego w tekście na temat marginalizacji FBC zacząłem się dzisiaj zastanawiać:
(…) czy w Polsce nadal brakuje projektu umieszczenia wszystkich zdigitalizowanych zbiorów w ramach jednego portalu internetowego, analogicznego do Niemieckiej Biblioteki Cyfrowej? (…)
oraz
(…) czy Rozmowy o polskiej Centralnej Bibliotece Internetowej nadal ciągle jeszcze trwają? (…)
Ja tu tylko gram, sprawdź sam co można znaleźć w Federacji Bibliotek Cyfrowych:
[singlepic id=96 w=320 h=240 float=left] Opublikowałem dzisiaj w Bibliotece Cyfrowej Uniwersytetu Wrocławskiego książkę „Krótki rys zasad bibliotekoznawstwa” wydaną w 1862 roku. Podczas przeglądania stron trafiłem na bardzo ciekawy zapis wyjaśniający na jakich warunkach można korzystać z książki.
Pomyślałem sobie że ten zapis to praprzodek licencji, która dzisiaj mogłaby być dodatkowym wariantem licencji CC 😉 i zacząłem się zastanawiać czy czasem nie powinienem go zamieścić jako wartość dla atrybutu „Prawa” w opisie publikacji. Ciekawie komponowałby się przy opisach w Europeanie, a ponieważ w książce poruszane są zagadnienia dotyczące organizacji bibliotek to w tym kontekście byłaby to promocja dobrych praktyk ;-).
Poniżej pełna treść zapisu o prawach, a w oryginale można go zobaczyć na tej stronie.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
Warszawa, dnia 16 (28) Maja 1862 r.
p. o. Cenzora,
J. Błeszczyński.
Mam wrażenie, że od pewnego czasu w środowiskach związanych z Biblioteką Narodową prowadzona jest dziwna polityka, której celem jest marginalizowanie Federacji Bibliotek Cyfrowych oraz dokonań bibliotekarzy, którzy przyczynili się do sukcesu Polski w digitalizacji i cyfryzacji zasobów polskich bibliotek. W styczniu bieżącego roku, w artykule Zdrojewski: wspaniali twórcy i anachroniczne struktury, z dumą wspominał o tym sukcesie Bogdan Zdrojewski – Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co sprowokowało mnie do zadania Panu Ministrowi kilku pytań na forum dyskusyjnym. Nie minęło wiele czasu i pojawił się kolejny artykuł zatytułowany Zbudujemy cyfrową wieżę Babel, w którym autorka stwierdza rzecz następującą:
W Polsce brakuje również projektu umieszczenia wszystkich zdigitalizowanych zbiorów w ramach jednego portalu internetowego, analogicznego do Niemieckiej Biblioteki Cyfrowej. Polskie zbiory będzie można co prawda przeglądać w Europeanie, z którą nasze centra digitalizacyjne pozostają w bliskiej współpracy. Rozmowy o polskiej Centralnej Bibliotece Internetowej jednak ciągle jeszcze trwają.
Hasło informacja chce być wolna towarzyszy mojemu blogowi prawie od samego początku. Zaintrygowało mnie kiedy zacząłem czytać książkę Wolna kultura napisaną przez Lawrence?a Lessiga i od tego czasu stało się w pewnym sensie dookreśleniem kontekstu treści zamieszczanych na niniejszym blogu. Uzupełnieniem tego kontekstu, a może raczej jego rozszerzeniem jest serwis Sybiracy.pl, którego celem od samego początku było i jest nadal stwarzanie warunków do wolności dla informacji, która jeszcze nie tak dawno musiała się ukrywać, aby przetrwać do dzisiaj. Obserwując życie niektórych kategorii informacji, np. takich jak w serwisie Sybiracy.pl lub podobnych można dojść do wniosku, że ich wartość jest tym większa im większą cieszą się wolnością. Odwracając sytuację można postawić tezę, że chcąc zmniejszyć wartość pewnych kategorii informacji należy ograniczyć ich wolność. Idąc dalej tym tropem można pokusić się o stwierdzenie, że informacja w zależności od zakresu swojej wolności ma różną wartość dla różnych grup interesów. W tym miejscu zadaję sobie pytanie jak wielką wartość może mieć informacja i jak wielką cenę trzeba zapłacić za jej wolność? To pytanie sprowokowane zostało tragedią, która wydarzyła się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Prawdopodobnie gdyby nie wydarzenia sprzed siedemdziesięciu lat, które się rozegrały w Katyniu, Polska nie zapłaciłaby tak wysokiej ceny za wolność dla jakiejkolwiek informacji. Tragedia, która się wydarzyła ma tak bardzo nieprawdopodobny wymiar w skali całego świata, że należałoby bardzo poważnie zastanowić się nad wartością informacji, które są z nią nierozerwalnie związane.
W komentarzach do tych tragicznych wydarzeń, które mogliśmy usłyszeć w radiu i w telewizji często pojawiały się stwierdzenia, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem zginął kwiat polskiej inteligencji. W tym kontekście trafne są słowa piosenki, którą kiedyś śpiewała Sława Przybylska:
14 polskich bibliotek cyfrowych, a wśród nich Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Wrocławskiego, przystąpiło pod koniec lutego do współtworzenia portalu DART-Europe, który umożliwia dotarcie do elektronicznych wersji dyplomowych prac badawczych z 16 krajów europejskich.
Wyszukiwarka DART-Europe odnajduje prace według kryteriów zadanych przez poszukującego. Po kliknięciu na tytuł wybranej pozycji trafiamy do biblioteki cyfrowej, która przechowuje ją w swoich zasobach, i możemy, nie ruszając się od komputera, przestudiować interesującą nas pracę.
Przeszło 700 lat temu zostało zapisane pierwsze polskie zdanie, przytoczone w tytule niniejszego wpisu. Dzięki Księdze henrykowskiej jeden z najważniejszych śladów mowy polskiej przetrwał do XXI wieku, do czasów internetu i informacji cyfrowej. Za kolejne 700 lat, jakiś ówczesny bloger będzie mógł napisać:
(…) Pełny tytuł tego dokumentu brzmi: ?Liber fundationis claustri Sancte Marie Virginis in Henrichow? czyli Księga założenia klasztoru Najśw. Maryi Panny w Henrykowie. Słynne pierwsze zdanie w języku polskim ?day ut ia pobrusa, a ti poziwai?, co znaczy ?pozwól, ja będę mełł, a ty odpocznij? znajduje się na s. 24 Księgi, wiersz 9 od dołu. Ranga tego dokumentu jest nie do przecenienia, stąd myśl, aby dzięki technice cyfrowej udostępnić go wszystkim zainteresowanym. (…)
[singlepic id=94 w=300 h=200 float=left]Udostępnienie Księgi henrykowskiej całemu światu jest ważnym wydarzeniem, które ma szansę przyczynić się do upowszechniania informacji o naszym języku. Jest też świetnym przykładem symbiozy pomiędzy starą księgą a nowoczesnym przekazem informacji. Te dwa światy – sędziwej księgi i szczenięcego internetu – nie muszą ze sobą konkurować, wręcz przeciwnie, dzięki wzajemnemu współistnieniu mogą istnieć efektywniej. Internet dzięki księdze może przekazywać wartościową informację, natomiast księga dzięki internetowi może zaistnieć w zdecydowanie szerszym wymiarze. Personifikując te dwa podmioty można sobie dzisiaj wyobrazić sytuację, w której internet zwraca się z szacunkiem do księgi słowami zawartymi w pierwszym zapisanym polskim zdaniu ?pozwól, ja będę mełł, a ty odpocznij?.
Warto sobie w tym miejscu zadać pytanie: po co twórcy Księgi henrykowskiej ją pisali oraz o czym mogliby pomyśleć gdyby potrafili przewidzieć zaistnienie internetu po siedmiuset latach?