Ponad dwadzieścia lat temu otrzymałem od swojego taty bardzo ważną lekcję, która dzisiaj jest nadal bardzo aktualna. Była bardzo krótka, bardzo konkretna, bardzo praktyczna i jak się dzisiaj okazuje o bardzo długoterminowym zasięgu oddziaływania. Nigdy wcześniej ani nigdy później, w całym swoim procesie edukacyjnym, choć nie należy on do najbardziej spektakularnych, nie miałem okazji otrzymać drugiej tak prostej lekcji o tak fundamentalnym znaczeniu. Mimo prostego przekazu nie od razu zrozumiałem jej sens, ale musiała utkwić bardzo głęboko w mojej podświadomości i stamtąd wywierała i nadal wywiera wpływ na podejmowane przeze mnie decyzje.
Lekcja była bardzo prosta, ale żeby ją wyraźnie przekazać muszę nakreślić kontekst w jakim została udzielona.
Czytaj więcej…
Na stronie Federacji Bibliotek Cyfrowych przeczytałem dzisiaj miłą informację:
15 listopada 2011 łączna liczba publikacji w polskich bibliotekach cyfrowych przyłączonych do FBC przekroczyła 800 tysięcy.
Osiemsettysięczna publikacja to „Wołyński Dziennik Wojewódzki. 1931, nr 16” udostępniana przez Jagiellońską Bibliotekę Cyfrową.
Wszystkim współtworzącym polskie biblioteki cyfrowe serdecznie gratulujemy!
Jakiś rok temu pozwoliłem sobie na małą refleksję dotyczącą marginalizacji jednej z najlepszych koncepcji organizacyjnych jaka się przytrafiła Polsce w obszarze cyfryzacji i promocji naszego dziedzictwa kulturowego. Od tego czasu dzięki tej koncepcji zasób polskich bibliotek cyfrowych podwoił się. W ciągu około jednego roku przybyło kolejnych 400 000 publikacji. Nawiązując do głównego wątku poruszonego w tekście na temat marginalizacji FBC zacząłem się dzisiaj zastanawiać:
(…) czy w Polsce nadal brakuje projektu umieszczenia wszystkich zdigitalizowanych zbiorów w ramach jednego portalu internetowego, analogicznego do Niemieckiej Biblioteki Cyfrowej? (…)
oraz
(…) czy Rozmowy o polskiej Centralnej Bibliotece Internetowej nadal ciągle jeszcze trwają? (…)
Ja tu tylko gram, sprawdź sam co można znaleźć w Federacji Bibliotek Cyfrowych:
cdn…
[singlepic id=96 w=320 h=240 float=left] Opublikowałem dzisiaj w Bibliotece Cyfrowej Uniwersytetu Wrocławskiego książkę „Krótki rys zasad bibliotekoznawstwa” wydaną w 1862 roku. Podczas przeglądania stron trafiłem na bardzo ciekawy zapis wyjaśniający na jakich warunkach można korzystać z książki.
Pomyślałem sobie że ten zapis to praprzodek licencji, która dzisiaj mogłaby być dodatkowym wariantem licencji CC 😉 i zacząłem się zastanawiać czy czasem nie powinienem go zamieścić jako wartość dla atrybutu „Prawa” w opisie publikacji. Ciekawie komponowałby się przy opisach w Europeanie, a ponieważ w książce poruszane są zagadnienia dotyczące organizacji bibliotek to w tym kontekście byłaby to promocja dobrych praktyk ;-).
Poniżej pełna treść zapisu o prawach, a w oryginale można go zobaczyć na tej stronie.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
Warszawa, dnia 16 (28) Maja 1862 r.
p. o. Cenzora,
J. Błeszczyński.
Mam wrażenie, że od pewnego czasu w środowiskach związanych z Biblioteką Narodową prowadzona jest dziwna polityka, której celem jest marginalizowanie Federacji Bibliotek Cyfrowych oraz dokonań bibliotekarzy, którzy przyczynili się do sukcesu Polski w digitalizacji i cyfryzacji zasobów polskich bibliotek. W styczniu bieżącego roku, w artykule Zdrojewski: wspaniali twórcy i anachroniczne struktury, z dumą wspominał o tym sukcesie Bogdan Zdrojewski – Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co sprowokowało mnie do zadania Panu Ministrowi kilku pytań na forum dyskusyjnym. Nie minęło wiele czasu i pojawił się kolejny artykuł zatytułowany Zbudujemy cyfrową wieżę Babel, w którym autorka stwierdza rzecz następującą:
W Polsce brakuje również projektu umieszczenia wszystkich zdigitalizowanych zbiorów w ramach jednego portalu internetowego, analogicznego do Niemieckiej Biblioteki Cyfrowej. Polskie zbiory będzie można co prawda przeglądać w Europeanie, z którą nasze centra digitalizacyjne pozostają w bliskiej współpracy. Rozmowy o polskiej Centralnej Bibliotece Internetowej jednak ciągle jeszcze trwają.
Pod tekstem pojawiło się wiele ciekawych komentarzy. Ja również pozwoliłem sobie skomentować tę dziwną opinię, a w związku z tym, że temat jest nadal aktualny i polityka marginalizacji Federacji Bibliotek Cyfrowych nadal jest prowadzona, o czym wspomniała Bożena Michalska, postanowiłem swój komentarz opublikować na blogu. Tym samym chciałem odświeżyć dyskusję na temat bardzo dziwnej, niezrozumiałej i destrukcyjnej polityki zmierzającej do marginalizacji Federacji Bibliotek Cyfrowych oraz całego kilkuletniego dorobku polskich bibliotekarzy cyfrowych i Zespołu Bibliotek Cyfrowych PCSS, którzy są autorami sukcesu Polski w Europeanie.
Czytaj więcej…
Hasło informacja chce być wolna towarzyszy mojemu blogowi prawie od samego początku. Zaintrygowało mnie kiedy zacząłem czytać książkę Wolna kultura napisaną przez Lawrence?a Lessiga i od tego czasu stało się w pewnym sensie dookreśleniem kontekstu treści zamieszczanych na niniejszym blogu. Uzupełnieniem tego kontekstu, a może raczej jego rozszerzeniem jest serwis Sybiracy.pl, którego celem od samego początku było i jest nadal stwarzanie warunków do wolności dla informacji, która jeszcze nie tak dawno musiała się ukrywać, aby przetrwać do dzisiaj. Obserwując życie niektórych kategorii informacji, np. takich jak w serwisie Sybiracy.pl lub podobnych można dojść do wniosku, że ich wartość jest tym większa im większą cieszą się wolnością. Odwracając sytuację można postawić tezę, że chcąc zmniejszyć wartość pewnych kategorii informacji należy ograniczyć ich wolność. Idąc dalej tym tropem można pokusić się o stwierdzenie, że informacja w zależności od zakresu swojej wolności ma różną wartość dla różnych grup interesów. W tym miejscu zadaję sobie pytanie jak wielką wartość może mieć informacja i jak wielką cenę trzeba zapłacić za jej wolność? To pytanie sprowokowane zostało tragedią, która wydarzyła się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Prawdopodobnie gdyby nie wydarzenia sprzed siedemdziesięciu lat, które się rozegrały w Katyniu, Polska nie zapłaciłaby tak wysokiej ceny za wolność dla jakiejkolwiek informacji. Tragedia, która się wydarzyła ma tak bardzo nieprawdopodobny wymiar w skali całego świata, że należałoby bardzo poważnie zastanowić się nad wartością informacji, które są z nią nierozerwalnie związane.
W komentarzach do tych tragicznych wydarzeń, które mogliśmy usłyszeć w radiu i w telewizji często pojawiały się stwierdzenia, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem zginął kwiat polskiej inteligencji. W tym kontekście trafne są słowa piosenki, którą kiedyś śpiewała Sława Przybylska:
Gdzie mogiły z dawnych lat? Tam gdzie kwiaty posiał wiatr.
Czy te kwiaty musiały zostać tam posiane, aby cały świat mógł dostrzec miejsce mogił z dawnych lat?
Czytaj więcej…
14 polskich bibliotek cyfrowych, a wśród nich Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Wrocławskiego, przystąpiło pod koniec lutego do współtworzenia portalu DART-Europe, który umożliwia dotarcie do elektronicznych wersji dyplomowych prac badawczych z 16 krajów europejskich.
Wyszukiwarka DART-Europe odnajduje prace według kryteriów zadanych przez poszukującego. Po kliknięciu na tytuł wybranej pozycji trafiamy do biblioteki cyfrowej, która przechowuje ją w swoich zasobach, i możemy, nie ruszając się od komputera, przestudiować interesującą nas pracę.
Jest to kolejna szansa na promocję polskich uczonych oraz uczelni, które reprezentują.
Więcej informacji na stronie Uniwersytetu Wrocławskiego ?
W 110 numerze Biuletynu EBIB został opublikowany bardzo ciekawy artykuł Marcina Werli z PCSSu zatytułowany Polskie biblioteki cyfrowe, FBC i Europeana ? etapy i bariery w przepływie informacji, w którym autor opisuje drogę jaką trzeba było przebyć aby polskie zasoby cyfrowe mogły zaistnieć w Europeanie. Gorąco polecam ten tekst wszystkim zainteresowanym rozwojem polskich bibliotek cyfrowych, a szczególnie zachęcam do uważnego przeczytania części zatytułowanej W stronę Europeany. Po przeczytaniu tego fragmentu zadałem sobie pytanie czy istnieje w Polsce biblioteka, która samodzielnie potrafiłaby przebrnąć przez te wszystkie zawiłości, o których napisał Marcin.
W podsumowaniu Marcin napisał:
(…) Tak sprawne uruchomienie w pełni zautomatyzowanego przepływu strumienia informacji z setek polskich instytucji kultury i nauki, poprzez regionalne biblioteki cyfrowe i FBC, aż do Europeany nie byłoby możliwe, gdyby nie spójna wizja polskiej infrastruktury bibliotek cyfrowych i jej konsekwentna realizacja prowadzona przez ostatnie lata wspólnymi siłami tych instytucji, wspieranych od strony technicznej przez PCSS i innych uczestników Konsorcjum PIONIER. Dzięki wypracowanemu otwartemu i rozproszonemu modelowi współpracy, a także właściwie dobranym i opracowanym rozwiązaniom technicznym, budowana od 2002 roku polska infrastruktura okazała się być zgodna z modelami infrastruktury europejskiej wypracowanymi w ostatnich dwóch latach w projektach takich jak Europeana czy DRIVER. (…)
Dzięki za tę spójną wizję wszystkim, którzy ją posiadają. Dzięki tej wizji Polska może zająć znaczące miejsce w cyfrowych przestworzach internetu. 🙂
Cała strona
Przeszło 700 lat temu zostało zapisane pierwsze polskie zdanie, przytoczone w tytule niniejszego wpisu. Dzięki Księdze henrykowskiej jeden z najważniejszych śladów mowy polskiej przetrwał do XXI wieku, do czasów internetu i informacji cyfrowej. Za kolejne 700 lat, jakiś ówczesny bloger będzie mógł napisać:
(…) 700 lat temu dzięki Księgozbiorowi Wirtualnemu Federacji FIDES zostało uwolnione pierwsze polskie zdanie, które przeszło 700 lat wcześniej zostało zapisane w Księdze henrykowskiej (…)
Na stronie z aktualnościami Księgozbioru Wirtualnego FIDES czytamy:
(…) Pełny tytuł tego dokumentu brzmi: ?Liber fundationis claustri Sancte Marie Virginis in Henrichow? czyli Księga założenia klasztoru Najśw. Maryi Panny w Henrykowie. Słynne pierwsze zdanie w języku polskim ?day ut ia pobrusa, a ti poziwai?, co znaczy ?pozwól, ja będę mełł, a ty odpocznij? znajduje się na s. 24 Księgi, wiersz 9 od dołu. Ranga tego dokumentu jest nie do przecenienia, stąd myśl, aby dzięki technice cyfrowej udostępnić go wszystkim zainteresowanym. (…)
[singlepic id=94 w=300 h=200 float=left]Udostępnienie Księgi henrykowskiej całemu światu jest ważnym wydarzeniem, które ma szansę przyczynić się do upowszechniania informacji o naszym języku. Jest też świetnym przykładem symbiozy pomiędzy starą księgą a nowoczesnym przekazem informacji. Te dwa światy – sędziwej księgi i szczenięcego internetu – nie muszą ze sobą konkurować, wręcz przeciwnie, dzięki wzajemnemu współistnieniu mogą istnieć efektywniej. Internet dzięki księdze może przekazywać wartościową informację, natomiast księga dzięki internetowi może zaistnieć w zdecydowanie szerszym wymiarze. Personifikując te dwa podmioty można sobie dzisiaj wyobrazić sytuację, w której internet zwraca się z szacunkiem do księgi słowami zawartymi w pierwszym zapisanym polskim zdaniu ?pozwól, ja będę mełł, a ty odpocznij?.
Warto sobie w tym miejscu zadać pytanie: po co twórcy Księgi henrykowskiej ją pisali oraz o czym mogliby pomyśleć gdyby potrafili przewidzieć zaistnienie internetu po siedmiuset latach?