Kto wie, czy było tak?
W piosence „Gdzie są kwiaty z tamtych lat” Sława Przybylska wyśpiewuje słowa: kto wie, czy było tak?, którymi pozwoliłem sobie zatytułować niniejszy wpis na moim blogu. Zachęcam do przesłuchania tej piosenki, żeby wczuć się w problem który chcę poruszyć.
Podczas wakacji miałem okazję odwiedzić Muzeum Browaru Żywiec. Historia tego browaru jest bardzo ciekawa i mocno wkomponowana w losy naszego kraju. Zwiedzając muzeum można się np. dowiedzieć, że Karol Olbracht Habsburg-Lotaryński – ostatni dziedzic Żywca został przez Niemców aresztowany w listopadzie 1939 i uwięziony prawie do końca wojny w cieszyńskim więzieniu za to, że stanowczo odmówił podpisania niemieckiej listy narodowościowej. Kiedyś opowiadał mi o tym wydarzeniu kolega historyk podczas spotkania przy piwie. Podobno na propozycję przyjęcia munduru oficera niemieckiego arcyksiążę Karol odpowiedział, że nie może tego zrobić bo jest oficerem polskim. Został za to pozbawiony majątku, który trafił pod przymusowy zarząd III Rzeszy, a jego żona została internowana.
Podczas zwiedzania muzeum można zapoznać się z tłem historycznym, które towarzyszyło rozbudowie browaru, zaprezentowanym w nowoczesny interaktywny sposób. Można obejrzeć wiele ciekawych eksponatów i dokumentów jednak głównym powodem, który sprowokował mnie do napisania tej refleksji jest krótka informacja znajdująca się na bilecie wstępu do muzeum. Brzmi ona następująco:
FOTOGRAFUJ
Gdy tylko zechcesz rób pamiątkowe zdjęcia do swojej prywatnej kolekcji. Nie mamy nic do ukrycia. Przeciwnie – cieszy nas każdy objaw zainteresowania naszych gości.
[singlepic id=93 w=320 h=240 float=center]
Okazało się, że bez żadnego problemu mogę zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z pobytu w muzeum i opublikować je na własnym blogu. Dla muzeum jest to dodatkowa reklama, która z pewnością przekłada się na wizerunek i popularność marki Żywiec, co potwierdza informacja znajdująca się na stronie internetowej na stronie internetowej Muzeum Browaru Żywiec. Możemy tam przeczytać, że Muzeum Browaru w Żywcu pod względem frekwencji goni Muzeum Narodowe w Warszawie. Zacząłem się więc zastanawiać dlaczego w innych muzeach, archiwach czy bibliotekach wprowadza się zakazy fotografowania czy swobodnego dysponowania kopiami dokumentów, zdjęć itp. skoro tego typu działania przekładają się na zwiększenie popularności i zainteresowania obiektami przechowywanymi w tych instytucjach oraz samymi instytucjami. Może wynika to z braku zrozumienia marketingu oraz zależności, którymi kieruje się ekonomia uwagi, a może nasza historia czy kultura ma mniejszą wartość niż kufel piwa skoro nie korzysta się ze sprawdzonych już mechanizmów promocji? O dostępie do polskich archiwaliów wspomniał Jarek Lipszyc podczas konferencji Otwarte zasoby edukacyjne w Polsce, która odbyła się w kwietniu br. w Sejmie. Pozwoliłem to sobie skomentować na forum Biblioteka 2.0 – http://forum.biblioteka20.pl/viewtopic.php?t=338.
Poniższymi zdjęciami zachęcam do odwiedzenia Muzeum Browaru w Żywcu i do zrobienia własnej dokumentacji.
[nggallery id=2]
Muzeum Browaru Żywiec nie jest na szczęście jedynym miejscem, w którym można skorzystać z naturalnych już wynalazków techniki jakimi są aparaty fotograficzne czy telefony, przy pomocy których można efektywniej pracować z informacją. Kolejnym bardzo ciekawym miejscem, które miałem okazję odwiedzić podczas tegorocznych wakacji jest Książnica Cieszyńska. Trafiłem tam zupełnie przypadkiem za namową Henryka Hollendra, za co bardzo dziękuję. Dzięki uprzejmości Pana Dyrektora Krzysztofa Szelonga mogłem obejrzeć wystawę pokazującą, w jaki sposób ratuje się i naprawia stare księgi. Oczywiście nie było problemu ze zrobieniem zdjęć, którymi mogę teraz zachęcić do odwiedzenia Książnicy Cieszyńskiej i wchodzącej w jej skład biblioteki księdza Leopolda Jana Szersznika (1747 – 1814). Jest to bardzo ciekawa kolekcja, która stanowi klasyczny przykład biblioteki osiemnastowiecznej, posiadającej oryginalny wystrój wewnętrzny, na który składa się kilkadziesiąt okazałych, wykonanych w stylu klasycystycznym dębowych regałów.
[nggallery id=3]
Na koniec jeszcze raz utwór przytoczony na początku, tylko w wykonaniu Marleny Dietrich. Prawdopodobnie gdyby nie otwarty dostęp, Web 2.0 i YouTube nie miałbym szansy na obejrzenie i wysłuchanie tej piosenki w wykonaniu polskim i niemieckim. Warto więc wykorzystywać nowe technologie do uwalniania informacji, zwłaszcza tych, które dotyczą historii i dziedzictwa kulturowego oraz likwidować wszelkie bariery ograniczające dostęp do nich, bo w przeciwnym razie czas zatrze ślad.
Marlene Dietrich – Sag mir wo die Blumen sind przez hoffmann9471
Przy okazji chciałem podziękować mojemu koledze historykowi, Darkowi Przybytkowi za edukację, tę przy piwie również i za jego starania na „różnych frontach” o to aby na pytanie „kto wie, czy było tak?” nie trzeba było odpowiadać słowami „czas zatarł ślad”. Trzymam kciuki.